Zapiecek reaktywacja

 
Zatrważająco niepokoi mnie fakt, że trafiłam na szkolenie na które czekam jak na randkę z niecierpliwością, ciekawością i ekscytacją...  sprawiają to nie tylko prowadzący czy sama tematyka, ale również ludzie, których miałam możliwość poznać. Przy okazji przerwy obiadowej zwiedzamy pobliskie restauracje, co o dziwo w takiej lokalizacji nastawionej głównie na turystów nie powinno być trude, a jednak wprowadza pewną dezorientację  w naszej grupie. Za pierwszym podjeściem skończyło się "aferą kotletową", ostatnio "aferą naleśnikową". Tym razem ja osobiście obawiałam się rewolucji, nie kuchennej, ale żołądkowej, na samo wspomnienie ostatnich moich doznań po odwiedzinach w ZAPIECKU. Dałam się namówić i tak o to kosztowałyśmy żurku, pierogów, które ponoć smakują wybornie, ale nie różnią się od tych zakupionych ostatnio w Biedrze (więc nie wiem czy dla nich to komplement czy obelga? ).


 
Najbardziej ekstrawaganckim zestawem okazały się frytki z sosem serowym oraz fasolką :-)

 
Ja klasycznie jak tylko zobaczyłam placek z mięsem postanowiłam zrobić TEST NA ZBÓJA. Okazał się niezły. Tylko mój organizm po odwyku mięsnym postanowił mi trochę podokuczać, ale dałam radę.
Dzięki dziewczynom odczarowałam ZAPIECEK - sieć lokali serwujących tradycyjne polskie jedzenie, które możecie spotkać na głównym szlaku turystycznym w stolicy.
A ja nie mogę doczekać się na kolejne nasze spotkanie.

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger