Tak powinno wyglądać życie... tylko z Celiną












Każdy kto choć trochę lepiej mnie zna wie, że nie bywam tam, gdzie większość bywa, bo wypada tam bywać. Z zasady wybieram miejsca, gdzie mniej ludzi bywa. Chociaż zdarzają się wyjątki jak w każdej regule. Tym razem trafiłam na śniadanie do SAMu, jak się okazało BARDZO CHODLIWEGO miejsca, o czym ja przodujący ignorant bywalec OCZYWIŚCIE nie wiedziałam, ale zostałam szybko uświadomiona. W ogóle dzisiejszy 10-kilometrowy szlak obfitował w same lansiarskie miejsca, co powinno mnie lekko zaniepokoić. Przechodząc do najważniejszego. Zamówiłam jajecznicę, danie mega proste, ale na takich najłatwiej się wyłożyć. I co? Była pyszna, ale ZNALAZŁAM WŁOSA, co jest niedopuszczalne, tym bardziej w takim hipserskim miejscu. 
Z bajglem na mieście po raz pierwszy spotkałam się we Wrocławiu, więc mam skalę porównawczą. Jest bez zarzutu, ale cieniem kładzie się owłosienie w moim daniu i ich miejsce w rankingu lewituje. Chociaż podejrzewam, że moje doświadczenie i tak nie wpłynie na ilość odwiedzających ich ludzi, bo jaka ze mnie wyrocznia smaku?
Zresztą jedna pani powiedziała drugiej pani, że tak powinno wyglądać życie... więc nie pozostało mi nic więcej jak iść tym tropem... 





SZUKAMY MIŁOŚCI <3




Kolejny obowiązkowy punkt na mapie lansu i bansu: DZIELNICA WISŁA
ja Wisła, ja Wisła... i tym razem rozbijałam się na maksa z kim trzeba :-)





NA LATO dobra lans-bans na maksa, mucha nie siada, a złota wanna na podwórku to potwierdza. Szkopuł w tym, że jak się rozejrzałam to jakoś uparcie nie opuszczała mnie natarczywa myśl  to nie mój klimat - sączenie najlepszych bąbelków przed południem, wspomożyciele tu i tam... Celinę kocham, ale zaczęłam  się nerwowo wiercić w leżaku...


klamka zapadła :-)
co za cudo :-)
ruszyłyśmy


A to ostatni punkt lansu... padłyśmy na PLACU KONSTYTUCJI w ogródku przy boskiej lemoniadzie oraz czarnej mocnej.




SAM kameralny kompleks gastronomiczny - chleb, który sami wypiekają przywodzi na myśl dzieciństwo, domowe wypieki oraz wypieki wrocławskich przyjaciół, więc jeśli tylko zapragniecie wrócić za sprawą smaków i zapachów do tych wspomnień warto odwiedzić SAM :-)
NA LATO Rozbrat w sąsiedztwie syreniego śpiewu... może kiedyś wrócę jak nie dopadnie kręciołek leżakowy...  

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger