Poczęcie prześwit(u)

Poczęcie prześwit(u)

 


Joan Didion powiedziała kiedyś, że opowiadamy sobie historie, żeby żyć. 

Dlatego opowiem Wam historię. Siedziałam sobie na parapecie, beztrosko machając nóżkami jak pięciolatka, popijając piwo, któremu bliżej było do oranżady niż do trunku. Dygresja, jakbym postawiła przecinek gdzie indziej wyszłoby, że beztrosko machałam nóżkami jak pięciolatka racząca się piwem... no skandal moralny murowany ;-) koniec dygresji. Wracamy do opowieści. Więc siedzę sobie radośnie na tym starym wysłużonym szerokim parapecie, co to swoją obecnością zachęcają do spoczynku. Za mną wysokie okratowane okno przez które mam widok na ulicę Nowego Miasta. Jest grudzień, pięć dni przed świętami, więc momentami za oknem następuje natężenie ruchu. Ludzie w pędzie przedświątecznej krzątaniny, a ja w bezruchu zastygam patrząc na to, co przede mną.   

Czasem coś nas tchnie, więc idąc za impulsem intuicji odwracam się i zaglądam przez ramię. Para zagląda przez szybę. Długo nie myśląc macham zachęcając ich do wejścia. Uprzedzam, widzę ich pierwszy raz na oczy. Nieśmiało przekraczają próg, zagajają o miejsce. Z dozą nonszalancji opowiadam tyle ile wiem, a za wiele nie wiem. Pada sakramentalne pytanie czy jestem artystką i któreś prace są moje. 
Wzdycham z jeszcze większą nonszalancją jak to przystało na nie-artystkę. 
- Ja tu tylko siedzę. 
- I piję - pada z uszczypliwością w głosie. 
- Tak - przedłużam milczenie - bezalkoholowe. 

I po co Wam to opowiadam? Można powiedzieć, że historia bez składu i ładu. Rozmowa kluczyła jeszcze wokół zaprezentowanych w tej części prac, a ja pozostałam niewzruszona na parapecie machając nóżkami i zastanawiając się o co chodzi. Czasem takie historyjki też się przydarzają. Ale czy są istotne? Niezmiernie i niezmiennie. 

Kwintesencją jest za to zbiór prac młodych artystek, nasze rozmowy na parapecie o tym jak mało wiemy o sztuce współczesnej, o tym dlaczego nie uczy się już plastyki ani historii sztuki w szkołach i kto ma uczyć nas - szaraczków kontaktu ze sztuką współczesną. Ciekawe jest obserwowanie ludzi jak obcują ze sztuką, w jaką interakcję wchodzą z ludźmi siedzącymi w galerii zakładając z góry, że pewnie artystka, że pewnie wie dużo i powie albo muszę zabłysnąć, żeby nie wyjść na ignoranta. 


Galeria Prześwit mieszcząca się w kamienicy przy Freta, gdzie wcześniej swoją siedzibę miał klub Le Madame to nowe miejsce na mapie stolicy sztuki. Kamienica popadła w ruinę, od roku jej remontem zajmuje się Fundacja Prześwit, która część przestrzeni udostępnia artystom na pracownie. Ratusz wypowiedział najem, ale Fundacja działa prężnie organizując pierwszą wystawę. Tematem przewodnim jest kobieta, figura rodzicielki, akt poczęcia. W głównej sali możemy zaobserwować prace licznych artystek tj Anna Baumgart, Beata Ewa Białecka, Agnieszka Brzeżańska, Barbara Falender, Natalia Hirsz, Anna Królikiewicz, Janina Myronova,  Magdalena Moskwa, Sylwia Rams, Diana Ronnberg, Katarzyna Swinarska, Agata Zbylut. Wieloosobowość wystawy pozwalała na zróżnicowane podejście do pojęcia poczęcia. Dla każdego akt narodzenia może oznaczać coś innego, co widać też po różnorodności technik obrazujących temat przewodni. Mamy odniesienia do duchowości, cielesności, a nawet seksualności. Mitu, rytuału, religii oraz baśni. 


Natalia Hirsz, Ciała zaopiekowane, tkanina 2017. 
Jest coś zmysłowego w tej pracy. Ma się ochotę ją dotknąć, zagłębić dłoń we wszystkich warstwach, żeby móc je poczuć. Dopiero po dłuższej chwili przychodzi opamiętanie, że to dzieło sztuki, którego nie wolno dotykać, a szkoda. Czasami tęsknię za organoleptycznymi doznaniami z dziełami, przełamania bariery dzieło-odbiorca. 





Agata Zbylut, Ponad miarę, ale w normie, 2001 
suknia ślubna za duża o 10 rozmiarów
13 zdjęć z pierwszej przymiarki 30x30 

Interesujący projekt artystki na który składa się suknia ślubna oraz seria zdjęć dokumentujących  pierwszą przymiarkę. Artystka zwraca uwagę na konwenanse społeczne dotyczące pojęcia małżeństwa. Przejście od aranżowanych związków, często wiążących się ze społecznym awansem, po związki zawarte z miłości. Bez względu na upływ czasu czy kontekst biała suknia jest pewnego rodzaju symbolem, dopełnieniem rytuału zawarcia związku małżeńskiego. Artystka podejmuje próbę zmiany znaczenia tego symbolu ukazując nam nad wymiar przerysowaną, niepraktyczną, bo użytą tylko raz, suknię. 

"Ta o 10 rozmiarów za duża była jedną z pierwszych prac jakie zrobiłam po studiach. O pomoc w sfinansowaniu zakupu poprosiłam Mamę, która nie miała wątpliwości, że jeśli potrzebuję bardzo drogiej sukni, której nigdy nie założę, to powinnam ją mieć. Matczyna mądrość najpierw pozwoliła 15-letniej dziewczynce wyjechać do innego miasta by uczyć się w wymarzonym liceum plastycznym, a później uczyniła ze mnie posiadaczkę olbrzymiej, niepraktycznej sukienki ślubnej. Suknia jest ze mną od 21 lat i chyba żadna inna nie jest tak hołubiona jak moja. Jest strojem, który posłużył oficjalnej celebracji narodzin kobiety, która wybiera dla siebie życie odmienne, pojedyncze. Przez lata wciąż słyszałam najpierw, że zmienię zdanie, a później że będę tej decyzji żałowała. Nie żałuję. Gdybym mogła złożyć maluteńkiej Helenie, córeczce Karoliny dar to byłby to dar mocy życia w zgodzie z własnymi pragnieniami. Życzyłabym jej, aby wsłuchiwała się w swój wewnętrzny głos i nie pozwoliła go zagłuszyć radom, stereotypom i regulacjom tworzonym przez fanatyków, którzy chcieliby przejąć kontrolę nad życiem kobiet. I wszystko jedno czy są to politycy, patriarchowie, czy dobre rady również patriarchalnych ciotek lub "koleżanek", które zawsze wiedzą lepiej. A my wróżki-feministki-wiedźmy zrobimy wszystko, by świat, w którym przyjdzie Ci żyć Helenko był lepszy, bardziej równościowy niż ten, w którym same się urodziłyśmy". 



Anna Królikiewicz, Apeiron mojej Nie Matce Ili, 2021
jedna z ciekawszych prac  

"Sama będąc nie-matką z wyboru, cykl obiektów poświęcam swojej nie-matce Urszuli Habel, Ili - jak ją nazywałam nie umiejąc jeszcze mówić, której byłam nie urodzoną córką. Oddała mi cały rozdział swojej dorosłej egzystencji: była moją piastunką, opiekunką, nauczycielką, powiernicą, przyjaciółką, karmicielką. Dzieliłyśmy przez 23 lata mój panieński pokój, przez 50 lat dzieliłyśmy życie. 

Punktem wyjścia w myśleniu o pracy była karta kapłanki (La papesse) w tarocie. Postaci, która w przeciwieństwie do figury płodnej cesarzowej nie tworzy bytów i obfitych materii, nie rodzi. To archetyp kobiety stojącej obok, nie w centrum wydarzeń, w schłodzonym drugim planie, uzdrowiecielki, silnej intuicji, która kieruje z niczego lub z tych tworzyw nie mających cech fizycznych: gęstości, wagi, temperatury. Sama nie rodzi, ale jest źródłem. Pierwotne tworzywo, prapodstawa, apejron: to w wypadku tego cyklu pozostałe osobiste tekstylia, mój dziecięcy kocyk, który znalazłam w jednej z Jej szuflad, materie nieważne, potoczne, niedrogie, zużyte, fraktale, które pączkują, mnożą się i krzepną w zwarte formy minimalistycznych relikwiarzy". 


Anna Królikiewicz, Apeiron mojej Nie Matce Ili, 2021



Janina Myronova, Kobieca intuicja, masa szamotowa, farba poszkliwna, 2021

 Zrozumcie moja działka, nie mogłam o niej nie wspomnieć, ponieważ przyciągnęła od razu mnie i moje oko. Ceramika daje tyle możliwości wyrazu. I nie zawsze muszą być to przedmioty użytkowe, które też bywają piękne.  





Jestem zachwycona samą powierzchnią Galerii Prześwit. W której tak swobodnie łączy się przestrzeń odnowiona z tą niosącą ślady pamięci poprzedniego miejsca. Nowe osoby wnoszą nowe historie, nadają nowe znaczenia. Jestem zauroczona ogrodem zimowym ze sceną muzyczną. W sobie noszę bunt przeciwko doniesieniom, że miasto wypowiedziało im umowę. W moim odczuciu powinno się wspierać działania artystyczne, żeby człowiek mógł obcować ze sztuką, poszerzał swoje horyzonty, rozwijał się. 


Równolegle do wystawy "Poczęcie" odbyła się w dalszej części galerii zbiorowa wystawa stanowiąca kontynuację cyklicznego wydarzenia "Stany Wewnętrzne" ukazującej proces tworzenia się wspólnoty oraz transformację przestrzeni.

Do twórców Prześwitu biorących udział w wystawie zaliczamy: Ewę Ampulską, Paulinę Babicką, Nastazję Babską-Kozak, Igora Dobrowolskiego, Huberta Dolinkiewicza, Raphaela Gaudina, Kamilę Kamińską, Katarzynę Kowal, Katarzynę Kowalską, Natalię Kozarzewską,  Sylwię Ozimek, Pawła Pałkusa, Patrycję Serwetę, Filipa Syczyńskiego, Klaudię Szot, Aleksandrę Śmieranę, Irmę Tylor oraz Olgę Zarembę. 


To ja pierwszy raz od niepamiętnego czasu wypuszczona z domu, kontemplująca na schodkach.

A tak naprawdę szukająca toalety (taki suchar, praca Kowalskiej znajdowała się na samusieńkim końcu obok łazienki, więc każdy w potrzebie musiał koło niej przejść, a czasem nawet przysiąść)




Równolegle do wystawy "Poczęcie" odbyła się w dalszej części galerii zbiorowa wystawa "Stany Wewnętrzne". Można było podziwiać m.in. instalacje Katarzyny Kowalskiej Destrukcja 1, pleksi, taśmy LED, farba akrylowa, 2021 55x60x45 cm.

Sama artystka tak pisze o swojej pracy: "Budując ten obiekt, jednocześnie myślałam o złożonych schematach oddziaływań we współczesnym świecie i skomplikowanych zależnościach, kształtujących rzeczywistość. Konstrukcja architektoniczna to stan zastany, to co w szerszym kontekście dzieje się wokół nas, a czego nie widzimy, nie rozumiemy bo jest zbyt złożone. Z jednej strony pragnę poznawać przyczyny, tropić wielowymiarowe zjawiska by spróbować pojąć, dlaczego tak jest. Nie chcę ograniczać się do łatwych odpowiedzi, które często skracają przestrzeń obserwacji i wypaczają zrozumienie, ale z drugiej strony czasami odczuwam lęk, przerażenie powodujące paraliż. Dokładnie to miało miejsce podczas pracy nad obiektem "Nasze wszystkie wątpliwości". Rytmiczne, manualne zajęcie - stawianie konstrukcji - powoduje, że myśli płyną swoim torem, często w oderwaniu od tu i teraz analizują coś w tle. Najczęściej to nad czym pracuję - w tym wypadku systemy i powiązania różnych procesów, aktualną sytuację społeczną, polityczną i gospodarczą w połączeniu z wizją przyszłości, jaka rysuje się przed nami". 



Te schody, które urywają się i zawisły w nie-bycie. 





Conceptio - poczęcie 2021, Amaretus I, II, III, IV
akryl na desce, czeczota 130x70x12 cm 

Płaskorzeźba w formie pary dyptyków symbolizują akt miłosny. Poczęcie to początek. To narodziny istnienia, uczuć, myśli, działań. 

"Naszym domem jest Prześwit - konglomerat artystyczny, mieszające się dyscypliny sztuki, nurtują, stymulują, napełniają pomysłami, zachęcają do przekraczania granic. Mimo, że nasz warsztat mieści się w samym centrum starego miasta, jest to istny azyl. (...) Nasze prace mają na celu przekazanie samego uczucia, dostarczanie wizualnego zaspokojenia, bez zbędnych myśli. Coś intuicyjnego, pierwotnego, niezmiennego w procesie ewolucji". TauArt



Klaudia Szot
Famme, gips polichromowany
Ukryte piękno, żywica, cement, gips 




Twórczość Joan Didion polecam, jednej z największych amerykańskich dziennikarek, która niestety zmarła dzień przed Wigilią 2021 roku. 

Kolektywna Instytucja Kultury Prześwit Freta 39
kuratorka wystawy Karolina Kliszewska 

wystawę można było oglądać od 11.12.2021 do 28.01.2022
Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger