Blondynka w obliczu wyzwania?


Czasem wpadam na szalone pomysły - obejmuję opieką imprezę, zajmuję się pozyskaniem prelegentów, logistyką, zarządzaniem zasobami ludzkimi, a do tego wpadam na genialny pomysł, że zainauguruję cykl spotkań i pierwsze z nich poprowadzę :-D Imprezę kończę lepieniem kulek z daktyli i nerkowców, zresztą mega pysznych według przepisu DzikaPycha. 
Chyba mam niestwierdzone ADHD albo jakiś gorszy nieuleczalny syndrom, którego jeszcze nie zdiagnozowali.
Nie zmienia to faktu, że jestem zauroczona spotkaniem z Panią Katarzyną Puzyńską autorką serii kryminałów o policjantach z Lipowa, którzy mnie porwali do swojego świata i od których nie mogę się oderwać. Mam odczuwalny niedosyt i jakbym tylko mogła powtórzyłabym spotkanie i rozmawiała o pisaniu, kryminałach, zbrodniach, powieściach, życiu... 



    Oprócz tego, że stawiam sobie wyzwania w życiu zawodowym to czasem lubię robić      
eksperymenty iście socjologiczne, oczywiście na sobie. W ferworze wszystkich działań znalazłam czas tylko na zjedzenie drugiego śniadania, więc jak już mogłam opuścić stanowisko pracy brzuchol   przypomniał o sobie domagając się swego. Wyruszyłam na miasto w określonym celu. Odwiedzę Manekina na pl. Konstytucji i zjem zasłużony obiad - naleśnika z kurczakiem i kurkami :-D - przy okazji porównam go z toruńskim. 
Co w tym wyjątkowego? A no nic, oprócz faktu, że poszłam sama.  

Tak z ręką na sercu, kiedy ostatnio byliście sami w knajpie. Dla niektórych może to być całkiem surrealistyczne, doświadczanie siebie sam na sam. Byłam jedyną osobą na piętrze, która jadła sama :-D Jeden pan jadł w samotności na dole, ale połowę posiłku spędził wisząc na telefonie, więc się nie liczy. Gratuluję operowania telefonem i sztućcami jednocześnie. Przez chwilę kusiło mnie konwersowanie lub zajęcie się czymkolwiek innym, ale byłam na tyle padnięta, że nie nadawałam się na jakiekolwiek czynności poza konsumpcją. Przed zamówieniem odpowiedziałam na wszystkie smsy i wiadomości, a potem już tylko pstrykałam zdjęcia i byłam sama dla siebie towarzystwem. Nie musiałam silić się na intelektualną rozmowę, mogłam sobie powzdychać, pogratulować wykonanego zadania, cieszyć się posiłkiem i najlepszą lemoniadą w mieście. To nie jest takie straszne jakby mogło się wydawać. Myślę, że nawet wskazane jest od czasu do czasu zrobić coś samemu ze sobą. Warto być najlepszym partnerem... dla siebie, jak lubimy swoje towarzystwo i siebie samych to przełoży się na relacje z innymi. 




1 komentarz:

PsychoLogika pisze...

Czasem można i zjeść jedynie w swoim towarzystwie. O ile się lub to towarzystwo. Ale jeśli nie to już jest to inny problem ;)

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger