Karpik i podsumowanie



Czas świąteczny to wyjątkowy moment. Spędzamy go z najbliższymi. To czas śmiechu, rozmów, wzruszeń. To celebrowanie bycia ze sobą. Tęsknota za tymi, których już nie ma. To także czas refleksji, podsumowań i walki z sumieniem, że zjadło się o jedno ciasto za dużo. 


Nie powinniśmy być wtedy sami, ale czasami taka samotność zwłaszcza o poranku dobrze robi człowiekowi. Można się wyciszyć, nabrać dystansu do siebie i do tego co się dzieje w naszym życiu. Popełniamy błędy, potykamy się, próbujemy. Czasem nam za bardzo zależy, czasem chcemy za szybko, za wiele. Ale wystarczy taki piękny poranek, szum wody, spokój okolicy, rozmowa z najbliższą nam osobą oraz sami sobą. Wystarczy posiedzieć przez chwilę w odosobnieniu, zamknąć oczy, wsłuchać się w otaczającą nas przyrodę i siebie. Zanim się spostrzeżemy opanuje nas spokój i wiara, że wszystko będzie dobrze. Cokolwiek przyniesie los, poradzimy sobie. 






Pomysłów na dania wigilijne jest tyle ile ludzi. Jedni kultywują polską tradycję dwunastu potraw, inni stawiają na kuchnię fusion. Jestem zwolennikiem wyważenia i zdrowego rozsądku. W tym roku kosztowałam barszczu czerwonego z uszkami i gęsi. Na śniadanie standardowo ryba po grecku :-) Na deser makowiec, ciasto marchewkowe lub sernik.
Nie pytajcie o dodatkowe kilogramy, bo mam to w nosie.

Przerwa świąteczna pozwala na leniuchowanie pod kołdrą z kubkiem kawy, dobrą książką. Pół dnia w dresie lub pidżamie. Skończyłam Łaskuna Katarzyny Puzyńskiej i już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę ostatnią część serii przygód policjantów z Lipowa. To druga seria po Grze o tron, która mnie tak wciągnęła. Puzyńska trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Kiedy już mi się wydaje, że wiem kto zabija, zawsze na końcu dostaję pstryczka w nos. Od kiedy zaczęłam ją czytać w kółko powtarzam, że MUSZĘ DOWIEDZIEĆ SIĘ KTO ZABIJA... 
Z seriami jest tak, zwłaszcza jak czytam części jedną po drugiej, że w pewnym momencie czuję zmęczenie tematu. Czasami na końcówce dopada mnie chęć porzucenia, ale ciekawość jest silniejsza. 




Kochani wielkimi krokami, czy nam się to podoba czy nie, zbliża się koniec roku. To czas postanowień i podsumowań. Niezmiernie cieszę się, że mój blog w ogóle powstał. Podziękowania należą się Agnieszce, bez niej Blondynki by nie było. W tym roku chciałam przestać pisać, ale dzięki spotkanym na swojej drodze ludziom od których otrzymałam tyle ciepła i miłych słów, kopnęłam się w D. i nadal piszę. Dzięki wam, jestem i trwam na posterunku.... miejskich knajp. Specjalne podziękowania należą się Ewelinie za cierpliwość przy tłumaczeniu zawiłości świata oraz Celinie za to, że jest. 

Podsumowania Blondynki 

odwiedziłam wiele knajp na przestrzeni trzech lat. W tym roku nastąpiła eskalacja wyników. Utrzymuje się liczba czytelników, co mnie niezmiernie cieszy. Odwiedzacie moją stronę, a ja staram się mimo swojej ułomności nadążać za nowinkami. Wprowadziłam Blondynkę na insta. Oczywiście nie obyło się bez przygód, ale mimo perturbacji można śledzić moje zdjęcia na talk2blondynka
Blondynka idzie z postępem czasu ma konto na facie. Tam również zaglądacie. 
Nie jestem miłośniczką statystyk, tabelek, exela... ale z dumą mogę podać do wiadomości publicznej szczęśliwą siódemkę. 

1.  Przy3maj 394
2. Blond Gietrzwald i Vege&makaron 376
3. Wrzenie Świata 323 
4. BMWrr 252 
5. Tak powinno wyglądać... tylko z Celiną 229 
6. W drodze. Pl 138 
7. Bierhalle 134 


Kochani dziękuję wam za te trzy lata, życzę wam szampańskiej zabawy i do zobaczenia na szlaku ;-) 

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger