udon z miłości do makaronów


Człowiek to zadziwiająca istota. Wiem to po swoim przykładzie. Potrzeba czasem, żeby upłynęło wiele wody w Wiśle, żeby do czegoś doszedł. Czasem los mu coś pokazuje,  jak na dłoni, ale nie widzi tego, a może nie chce widzieć. Zobaczenie czegoś wymusza na nas decyzje, a za nią idącą zmianę, co nie oszukujmy się, nie jest proste. 

Moim odkryciem 2018 roku jest Ola Budzyńska i jej webinary. Kobieta petarda, która tak pięknie przypomina, co ważne jest w życiu, a o czym zapominamy. 
Nie oszukujmy się TEGO W SZKOLE NIE UCZĄ, a szkoda może ludzie byliby szczęśliwsi. 

Dzięki niej od jakiegoś czasu nie opuszcza mnie pytanie: PO CO? 
PO CO Ci to.... czy siamto? Usiądź na dupsku i zastanów się nad swoim życiem. 
Jak chcesz się czuć, co chcesz robić, a może łatwiej powiedzieć czego nie chcesz? Co nie pozwala Ci coś zrobić, a co lub kto pomaga. 

Dochodzenie do tego nie jest proste. Trzeba odwagi, żeby spróbować po swojemu. Zwłaszcza, jeśli coś wiąże się z zakończeniem czegoś, co początkowo miało nadać naszemu życiu całkiem inny rys, wiązało się z nadziejami, oczekiwaniami. 
Ale warto to zrobić, bo przecież chodzi o nasze życie. 


Z miłości do makaronu postanowiłam podzielić się swoimi przemyśleniami z kobietą dzięki której wszystko się zaczęło. Gdyby nie ona nie byłoby BLOGA. To zabawne, bo to właśnie ona była pierwszą osobą, jaką poznałam na studiach. Pamiętam to doskonale jak siedziałam na ławce w wąskim korytarzu czekając na pierwsze zajęcia i zastanawiałam się, co los przyniesie, dokąd mnie to zaprowadzi. Zaprowadził mnie do całkiem fajnego miejsca w życiu i do Udon Noodle Baru - serwującego dania z makaronem udon, który mogę wciągać nosem oraz pierożki dimsum za które dam się pokroić. 





































Przyznacie, że wygląda apetycznie? Niestety pierożki okazały się być o niebo lepsze. Może gdyby to był mój pierwszy udon w życiu to byłoby inaczej. a tak nie byłam w stanie nie porównywać go do innych. To jak z poprzednimi facetami. Zapierasz się nogami i ręcami, żeby tego nie robić i mimo dobrych chęci porównujesz go z innymi. Ten wypada 3,5-4/5 ale świadomość, że na mieście są lepsze dobija. Konkurencja nie śpi i postawiła poprzeczkę naprawdę wysoko. Mimo tego, nadal jest to fajne miejsce blisko centrum na szybki, pożywny lunch/ obiad lub romantyczny wypad.  


Oto i ona Agnieszka - moja dobra duszyczka. Matka chrzestna bloga :-) 



Później przyszedł czas na kolejną eksplorację połączoną z eksperymentem przeprowadzonym na sobie w Etno Cafe - postawiłam spróbować CASCARĘ - to napar z łupin kawy, nazywany często herbatą z wiśni kakaowca. Specjaliści spierają się, jeśli chodzi o kwalifikację czy to herbata czy jednak kawa, ale parzona alternatywnie. Niech się mądre głowy spierają, ja wychodzę z założenia, że warto spróbować i wyrobić sobie samemu zdanie. Jak dla mnie ciekawe doznanie, zawiera znacznie mniej kofeiny, więc nie daje takiego kopa jak zwykła kawa. Czy będę miała ochotę na jeszcze? Prędzej mi do kombuchy. 
Sprawca całego zamieszania poniżej. 



A na deser baltic potter mój mnie powalił do takiego stopnia, że zostawiłam w Kuflach buty. 




Udon Noodle Bar - udon i dimsun Marszałkowska 85

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger