Loco Mexicano


To niesamowite wybrać się w jednym tygodniu do tego samego lokalu w innych częściach miasta i mieć wrażenie, jakby było się w dwóch innych światach. W pierwszym wybrałam pollo en mole poblano, czyli udko kurczaka w słodko-pikantnym sosie mole poblano z czekoladą i mieszanką suszonych papryczek, obsypanych sezamem z ryżem i sałatkami.  
Z ręką na sercu jadłam tam pierwszy raz, wybierałam w ciemno posiłkując się wujaszkiem Google, który cierpliwie tłumaczył to i owo. Nie chciałam iść w bezpieczne specyfiki typu tacos, quedasadillas, fajitas czy burgerów. Raz kozie śmierć - zdecydowałam się spróbować czegoś, co uchodzi za specjał kuchni meksykańskiej. Jeśli mam być szczera to ciekawy eksperyment, ale dupy nie urwało, na moje szczęście. Sałatka z przystawką okazała się o wiele ciekawsza. Do tego trafili się nam sąsiedzi, co to uważali, że są pępkami świata, więc wizyta była krótka.  A ceny nie oszukujmy się nie należą do najtańszych. 



Drugie podejście zaczęło się od testu na lemoniadę - 9/10. niezła lokata. Tym razem zachowawczo przystałam z miłą chęcią na podzielenie się daniami i spróbowaniem czegoś, co uchodzi za pewniak kuchni meksykańskiej. I było o niebo lepiej niż za pierwszym razem. Do tego kelnerka... pierwszy raz wychodząc z lokalu wyściskałam kelnerkę ;-)






Los Mexicano polecam ten przy Marszałkowskiej 17
może uda się wam trafić na przesympatyczną - przebojową kelnerkę. 


Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger