Ale o co chodzi?

Nie wiem jak to się dzieje, albo to tani chwyt marketingowy albo nieźle sklejona recenzja - NAJLEPSZY KRYMINAŁ ROKU - blondynka ufnie czyta, a potem następuje konsternacja. Czy świat powariował, czy to coś z moją percepcją czytelniczą się zadziało, że jakoś ni jak mi do tego, żeby uznać OSTRE PRZEDMIOTY za kryminał roku. Przymusiłam się, żeby uczciwie dobrnąć do końca. Przyznaję historia jest intrygująca, ciekawy wątek - do tej pory nie trafiłam na podobny wątek w kryminalnej literaturze, ale może za krótko czytam kryminały, ale nie zmienia to niczego.


Ku pokrzepieniu duszy obolałej po pracy zgłodniałam i wyszłam w okolicznościach tak pięknych zimowych na zuuuuupę tajską, bo przecież ona mnie rozgrzeje i podda metamorfozie - przez chwilę będę zionąć ogniem piekielnym, bo już zapomniałam jaka ona bywa pikantna. Fakt, jest pyszna, ale... moje ulubione ALE się pojawia i masz ci los kobieto uparta będziesz się czepiać - a będę, bo nie było krewetek ani śladu krewetuni... jestem zawiedziona.
Dzień uratowało igloo :-) z kocykiem dla psa w środku :-)

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger