B jak burger, P jak Praga



Jak człowiek nie może pojechać do Pragi, to jedzie do Pragi...
jak na blondynkę przystało bardzo błyskotliwe stwierdzenie

 
Pierwsza odsłona praska dotyczy burgera - z sieciówki do tego popularnej, ale muszę przyznać, że klasycznym zestawem z frytkami najadłam się do syta, więc jest dobrze. Lokal cieszy oko, obsługa miła, ceny dla każdego. Tylko miałam pecha, bo było gwarnie dzięki zgromadzeniu młodzieżowemu, które nie ugięło się pod moim surowym spojrzeniem i trajkotało w najlepsze. Starzeję się jak widać :-)


 
 
 
Z Pragą jeszcze nie skończyłam. Jest kilka miejsc do odwiedzenia, zwłaszcza kulinarnych. Jakoś mi tam nie po drodze, ale jak taka mała kobitka jak ja uprze się to jedzie w zaparte :-) tam gdzie chce i dostaje to co chce, nawet jak ma to zająć szmat czasu, ale zawsze osiągnie swoje i to chyba najlepsze z tego wszystkiego. Co byś człowieku nie robił, nie poddawaj się :-) dojdziesz tam gdzie miałeś dojść.

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger