CHRUM

Jeszcze nigdy wyprawa do mięsnego nie budziła takich emocji. Już widzę wasze zdziwione miny kiedy to czytacie. Czy tej naszej blondynce nie pomieszało się w głowie? Zapewniam was, że nie pomyliłam tabletek :-) Będąc z Kantem na spacerze z przerażeniem dostrzegłam jak gna ciągnąc mnie niemiłosiernie na łeb szyję na drugą stronę ulicy. Życie mi miłe, więc wrzeszczę do niego ile sił - stój!!! Jakby ogłuchł, nie słucha. Nawet nie myśli przystanąć. Nagle zdyszana cudem unikam zderzenia z latarnią. Ledwo łapiąc oddech zatrzymuję się przed obiektem, który wprawia w takie osłupienie, że człowiek zapomina, że stoi i gapi się jak sroka w wymalowane wrota. Urokliwy widok, mała zdyszana blondynka jakby mogła wpadłaby na szybę wystawową. Cuda widzi i nie wierzy własnym oczom. Kant ma ubaw po pachy, a ja mam dla was nowe miejsce. Nieopodal BUW u pokazał się sklep, który na pierwszy rzut oka wygląda jak dobrze zapowiadająca się knajpka, a po bliższym przyjrzeniu okazuje się sklep z odzieżą wystylizowanym na masarnię.








http://blogroku.pl/2013/kategorie/blondynka-w-warszawie-,6f5,blog.html

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger