uki uki czyli siusiam śliweczki

 Powiadają na mieście, że nic nie dzieje się przypadkiem i wszystko ma swój sens. Czy to człowiek, czy to sytuacja, której doświadczamy, ma nas czegoś nauczyć. Czasem to my pojawiamy się, żeby komuś coś dać, czasem to my jesteśmy obdarowani. Ostatnio znalazłam zdanie: jeśli stoisz jedną nogą w przeszłości, a drugą w przyszłości, to sikasz na teraźniejszość* - w pierwszej chwili uśmiałam się, a później dotarła do mnie mądrość tego przesłania. Pozostając w przeszłości, rozpamiętując ją, rozkładając na czynniki pierwsze to, co zrobiliśmy lub zastanawiając się, co by było gdybym wtedy... nie możemy iść dalej, nie możemy cieszyć się tym, co mamy i co oferuje nam tu i teraz. Patrząc z przerażeniem w przyszłość, dzieje się podobnie. Nie zrobimy czegoś, bo będziemy pielęgnować w sobie różne obawy i lęki, bo np. mam doświadczenia, więc nie spróbuję, bo pewnie skończy się tak jak ostatnio. Tak pozbawiamy się szansy, którą dostaliśmy. Każdy z nas ma doświadczenia, które nas kształtują, ale to od nas zależy jak będziemy żyć tu i teraz, każdego dnia. To my dokonujemy wyboru czy pozwolimy przeszłości zawładnąć naszym sercem. 


 A teraz trochę dobroci, a nie tylko mędrkowanie starszej pani. Dawno, dawno temu stałam w kolejce... upamiętniając czasy jak byłam dzieckiem i rodzice stali po mleko modyfikowane, meble, jakąkolwiek strawę.... za pierwszym razem zrezygnowałyśmy. Nie mogę sobie przypomnieć czemu. Tym razem plan był taki, że co by się nie działo wchodzimy. Nie było źle, bo nie było ciągnącego się w nieskończoność ogonka. Dostaliśmy ciepłej herbaty na rozgrzewkę i zanim ją dopiłam poproszono nas do środka. 


Lokal przeszedł przeobrażenie, ale jest przykładem dobrze zaprojektowanej i wykorzystanej przestrzeni w myśl minimalizmu, który jakoś ostatnio jest bliski mojej duszy. Jako nowicjuszka pani cierpliwie mi tłumaczyła, co
w trawie piszczy, co do czego służy. Fachowo, profesjonalnie z uśmiechem.


powyżej opcja samodzielnego budowania zestawu: wybieranie udonu (czyt. makaron robiony na miejscu) 
+ dodatki - w tym przypadku krewetki w tempurze


Ja klasyk gatunku czyli RAMEN orginal na pierwsze podejście. Jest zmysłowo kremowy, przepyszny, że aż zaniemówiłam, co czasem trudno sobie wyobrazić i siorpałam,ile wlezie, nie zważając na ludzi obok. Tu na bazie bulionu wieprzowo-drobiowego idealnego na kapryśną pogodę. 


 Jakim cudem wcisnęłam jeszcze lody...  nie pytajcie... wyturlałam się z lokalu... kto jak kto, ale ja lodów matche nie umiem sobie odmówić. Ostatnio szukam najlepszych na mieście ;-) Tu w towarzystwie MOCHI - kluseczek z mąki ryżowej, które są dla mnie bez smaku. Za to lody pyszne. Pretendują do tytułu najlepszych bijąc się o koronę 
z jednymi, których dawno nie jadłam ;-) 

Czy są jakieś mankamenty? Jest jedno ticicieńkie dotyczące intymności - Uki Uki to idealne miejsce, które działa niczym szwajcarski zegarek, ale przy takich minimalnych odstępach pomiędzy stolikami często można słyszeć rozmowy sąsiadów, więc nie posiedzicie tu zbyt długo chcąc uraczyć się rozmową. Zwłaszcza widząc wydłużającą się kolejkę, więc serca nie macie i uciekacie. 


po takim posiłku dobra kawa i spacer przez pół miasta... 



z przystankami na widoki oraz Elephant'a gdzie można poczuć klimat belgijskich pubów delektując się ichniejszym złotym trunkiem.   


Uki Uki Krucza 23/31
Elephant Belgium Pub Freta 19

*cytat pochodzi z N. Knopek, Miej Umiar. 52 kroki do życia po swojemu, wyd. Pascal, Bielsko- Biała 2017r.

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger