och Praga




Uwielbiam takie sytuacje uprowadzenia do miejsca, gdzie gdyby nie ktoś wtajemniczony nie wiedziałabym, że można tam zjeść. Na Targowej jest brama, a w bramie kontrastujące ze sobą budynki. Obrazu dopełnia blok mieszkalny. Wchodzi się od kuchni, jedzie windą niby towarową na drugie piętro. Wysiada się kieruje swoje kroki długim korytarzem, a tak ukazuje się naszym oczom mały lokal bistro w którym stołują się wtajemniczeni ;-) oraz pracownicy biurowca w którym się znajduje. Czadersko :-) oby więcej takich miejsc na moim kulinarnym szlaku. Jest niedrogo, przytulnie, ale przede wszystkim smacznie. Mnie w udziale przypadła zupa dyniowa na ogrzanie w te deszczowe dni idealna. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę. 


W ogóle Praga ma w sobie coś magicznego, a zarazem czasem lekko się jej boję :-D pociąga mnie jak facet z którym wiesz, że nie powinnaś się zadawać, bo nic dobrego z tego nie wyniknie. To jak balansowanie na krawędzi, igranie z ogniem... magnetyczne, niebezpieczne, pociągające. Gdybym miała wybierać miejsce do zamieszkania to wybierałabym między Pragą, a Ochotą :-D 
aż mam dreszcze i chcę jeszcze... 

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger