WI-aterek latający pies


Czasem życie mnie zaskakuje kiedy obdarowuje mnie czymś pięknym, a potem dostaję sierpowym od ludzi i stoję zadziwiona, bo sama nie byłabym do takich zachowań zdolna. A drugi człowiek potrafi, oj potrafi.   


Z każdego doświadczenia próbuję coś wyciągnąć dla siebie nawet jak to jest coś złego uparcie próbuję przekuć to w coś dobrego. Próbuję robić coś dobrego dla innych, żeby to dobro wracało.  


W tym tygodniu zaczęłam z grubej rury... potem były już tylko łzy szczęścia, wzruszenia i piękno słów, które sprawiają, że nawet jak jest beznadziejnie, jak wątpisz i masz wątpliwości czy dobrze wybrałeś okazuje się, że TAK :-)


A najlepszą oprawą do ostatnich wydarzeń okazała się knajpka, która mieści się tuż za rogiem mojej pracy i od razu się w niej zakochałam. Byłam tam trzy razy i uparcie próbuję nowości. Oczywiście świat mi coś pokazuje - znowu kuchnia - TAJSKA w której się zakochałam, chociaż nie jestem zwolenniczką ostrej kuchni, bo mam wrażliwe podniebienie, ale uwielbiam kuchnie tajską. Definitywnie stwierdzam, że jest to moja kuchnia numer uno bije o włos włoską. Już w mojej małej główce zrodził się pomysł na wyprawę do Tajlandii, Wietnamu, Japonii, Chin... gdzie zawsze chciałam pojechać (jak byłam mała)... a że piątek pokazał, że marzenia z dzieciństwa się spełniają, wiec kto wiem... może za rok w wakacje pojadę, a co. Kto mi zabroni? 


Ale schodząc na ziemię...
jedzenie, bo ono nadal jest najważniejsze.... żebym ja tylko potrafiła powtórzyć te wszystkie wymyślne nazwy to byłaby połowa sukcesu. Wybierając danie kieruję się doborem warzyw im więcej tym lepiej. Wyjątkowo wybieram opcje z kurczakiem, a potem lecę kolorowo i coś nowego... pierwsze danie było lekko za ostre dla moich kupek smakowych, ale dałam radę. Może to kwestia przyzwyczajenia... Ominęłam curry chociaż kocham... chciałam eksperymentować i jak na razie się udaje.  





Wczoraj był mecz, a ja późno wróciłam i zabrałam psa w teczkę, kocyk, "Podręczny atlas kobiet", który jakoś dziwnie wciąga mnie w szemrany świat Ochoty odkrywając ją przede mną kawałek po kawałku... a ja daję się wciągnąć... leżąc tak w najlepsze wdychając magnolie wpadłam na pomysł spacerniaka po lekturze, żeby tak inaczej popatrzeć na ten świat. A potem wyprawa na Nowolipki po obejrzeniu "Dziewczyn z Nowolipek". 


Wiaterek i deszczyk
stop
tramwaje
piły w ruch
para buch



Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger