veg&makaroni

 
 
 



 
Jeśli powracać to tylko w dobrym stylu. Bywam ostatnio mniej, ale jak już zacznę to z kopyta. Nie mogło być inaczej, jak ćma przyleciałam na Krakowskie żeby dołączyć do tłumu gapiów zaślepionych iluminacjami co to z każdego rogu się pojawiają. O zgrozo jest tak ciepło, że przez tłumy należy się przedzierać, żeby mieć dobrą focię koło świecącego pudełka/ bombki albo innego miśka. Mnie bardziej kręci atrakcja świetlna (patrz poniżej), co to wyskoczyła nie wiadomo kiedy i jak:-)

Ale powrócimy do bardziej przyjemnych spraw - zwłaszcza dla ciała.

 
Włoska restauracja Plac Zamkowy 4
Normalnie omijam takie lokale, ale czasem człowiek wybiera się i może skosztować, może smakować, może ochać i achać w najlepsze.
Mocna kawa postawiłam mnie na nogi, a pizza okazała się niezła. Cienkie dobre ciasto.




Ale moją wisienką na torcie będzie lokal co to jak facet od pierwszego wejrzenia mnie oczarowała. Jak się już rozsiadłam to nie mogłam wyjść i pewnie gdyby nie resztki zdrowego rozsądki jaki mi zostały przesiedziałabym tam noc całą i pozostała do rana.

 
Klimat, wystrój, pyszne wino i jedzenie wegetariańskie w najlepszym wykonaniu. Wykwintne kompozycje smakowe, każda pozycja mnie kusiła, ale musiałam się na coś zdecydować. Padło tym razem na BOCZNIAKI i się zakochałam, a z ręką na sercu zeznaję, że tak jak nie lubiłam grzybów tak teraz mogłabym jeść i jeść w nieskończoność.
Cudne curry kukurydziane



 
A na koniec zgrzeszyłam i pewnie w innych okolicznościach biłabym się w piersi, ale nie tym razem, bo zrobiłabym to jeszcze raz i jeszcze raz, ale pewnie bym tego nie przeżyła :-)
Dałam się skusić na tarte czekoladową i tutaj mogę wreszcie się do czegoś przyczepić :-P
tak jak mus był nieziemski tak czasem spód twardy, ale i tak nie zmieniło to mojego uczucia, bo jak się zakocham to na amen i do grobowej deski. Będę się tam wybierać póki mi się nie znudzi. Chyba, że oszaleję i sama zacznę gotować w domu :-) co raczej szybko się nie nastąpi... chociaż ostatnio... popełniłam zupę z czerwonej soczewicy według przepisu Marty Dymki i jestem oczarowana swoimi umiejętnościami kulinarnymi :-) więc kto wie.

 
Należy dodać, że VEG DELI przy Radnej 14 prowadzi matka z córką to już w ogóle jestem w samych ochach i achach :-)
Veg Deli otwiera przed człowiekiem inny wymiar kuchni wegetariańskiej, która od tej pory nie musi już kojarzyć się z bezsmakową breją czy obawą, że człowiek wyjdzie głodny. Niebezpieczeństwo polega na tym, że się człowiek zasiedzi, dostanie odleżyn i uszczupli portfel, ale to wszystko za cenę własnego szczęścia, więc warto ;-)


 PS. miejsce idealne na randkę ;-)



Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger