randka z NInĄ



nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała przerwy przed szkoleniem z prawa na... LODY NATURALNE :-) tym razem o pobudzającym smaku kawy mocha co to dały mi kopa i uratowały przed przewidywanym zaśnięciem. ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu prowadzący porywająco opowiadał się o prawie, co to stanowiło dla szydełkującej w trakcie blondynki nie lada atrakcję :-) ale po - nie można było sobie odmówić piwa miodowego oraz ziemniaka wieczorową porą - a może to była kwestia lenistwa - nie chciało nam się czekać w kolejce na stolik w innej obleganej na Placu Konstytucji knajpie. ziemniaczane przeznaczenie nas dopadło.






jak tylko go zobaczyłam zakochałam się - jest taki uroczy :-)
jakbym mogła zawinęłabym go do domu i postawiła na sekretarzu :-)




w ramach swojej zawodowej aktywności udałam się na randkę z NINĄ :-) piękna sprawa. jestem dumna z miasta, które tworzy takie miejsca, bo Nina to niestety instytucja, a nie mój nowy obiekt westchnień [Narodowy Instytut Audiowizualny]. skarbnica wiedzy, zbiorów i ciekawych warsztatów dla młodzieży - zwłaszcza maturzystów, ale nie tylko. tylko czasem ludzie powinni ugryźć się w język zanim coś powiedzą młodzieży, bo oni mimo pozorów bardzo biorą do siebie to co mówią do nich dorośli.



Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger