WroLOVEr

Dzisiaj kolejna dawka lekkiego odstępstwa od codzienności. Moja dusza jest rozdarta między dwa miasta.
Z jednej strony moje miasto matka, które mnie wypluło, wyedukowało, do pracy zaciągnęło. Z drugiej miasto sroka, co to serce skradło i nad Odrą porzuciło. Kobiety z natury bywają uparte, nie jestem wyjątkiem. Postawiłam na swoim i pojechałam tam, gdzie serce mocniej bije. Wróciłam z materiałem, radością i siłą do dalszej pracy. Ale o konkrety prosimy.


Pierwsza odsłona to moja nowa łakoma pasja - burgerowe szlaki wyznaczam kiedy głód mnie dopada. W pocie czoła pracowałam, więc głodu nie zauważałam. Rację znowu miałam BURGER LOVER na Więziennej mym oczom się ukazał. Następnego dnia w śnie słonia ujrzałam, więc do MANGO MAM tanecznym krokiem pognałam. Z zazdrością na królika popatrzyłam.


Krasnali po drodze nowych wypatrywałam. PANATO CAFE niczym hydro zagadka w zaułkach odnalazłam i się dosłownie zasiedziałam. Najlepsze lody w życiu zjadłam i już nad Odrą ducha wyzionąć mogłam, gdyby nie deszcz zaczął padać, a wtedy to tylko czekolada pomaga z malinami na dnie tworzyć bohomazy.



Bez rymu, bez taktu, ale Wrocław sprawia, że wpadam w zawirowania.

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger