Plażing jeży


Bywają dni które człowiek wyczekuje z utęsknieniem. Powrót do domu, dni kiedy zapadają decyzje, czy  piątek piątunio. Czasem człowiekiem miotają wewnętrzne rozterki - jak to się dzieje, w głowie mu się nie mieści, a jednak. Świat w którym żyjemy jest bardzo dualistyczny. Ciemna strona napawa zniesmaczeniem, przeraża, uczy pokory. Jasna strona sprawia, że na nowo odkrywamy piękno drobiazgów dnia codziennego. Uśmiech dziecka, ukochanej osoby, radość ze spotkania, spacer...
Do takich jasnych stron można zaliczyć jeże :-) degustację cydru w miłym towarzystwie, czy widok mrówek wylegujących się na plaży z widokiem na Wisłę.


 Niesamowitą radością napawa widok plaży obleganej przez młodych ludzi. Istna frajda obserwować z mostu pielgrzymujące tłumy. Piękna aura sprzyja do zachowań społecznie akceptowanych (czyt. grillowanie). Przez moment miałam wrażenie, jakby wszyscy się zmówili i zmierzali w jednym kierunku. Najfajniejsza jest  świadomość przeobrażania miejskiej przestrzeni, nadanie jej kolorytu, wprawienie w ruch. Warszawa dzięki temu staje się aglomeracją na miarę europejskich odpowiedników, gdzie miasto nie śpi, tętni życiem.

                 Spacer Poniatowskim wieczorową porą to istna walka z żywą przyrodą. Warto mieć wtedy obrońcę.



          degustacja cydru GREEN MILLE odbyła się w Barze BLA- BLA na tyłach NOVOTELU

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger