NieNaŻarty


Należę do tych szczęśliwców, co to są w stanie dostrzec w różnych przedmiotach powszechnego użytku nieoczywiste na pierwszy rzut oka kształty, jak tu buźkę na tym śmietniku. Nie poprzestaję na tym i przyjmuję dziwaczne pozy, żeby uchwycić urok takiego cudaka, żeby cieszył moje i nie tylko moje oko. Pochwalę się, a co mam taką umiejętność. Wyłapuję takie śmieszne rzeczy w miejskiej przestrzeni - sprawia mi to nieziemską frajdę.  Kto obserwuje mnie na insta zna poniższe cudaki opowiadające moją krótką historię.


Nadal strajkuję, a raczej czas przeszły: strajkowałam. 
Tak, pracuję w szkole. Mam ponad 7 letnie doświadczenie w zawodzie. Za sobą trzy placówki oświaty, wcześniej byłam wychowawcą w domu dziecka. Trzy lata stałam przed studentami przekazując im wiedzę i dzieląc się swoim doświadczeniem, próbując pokazać, ile ten zawód może nieść radości, ale też trudów. W moim życiorysie znajduje się też luka, kiedy nie mogłam znaleźć pracy w zawodzie, co było momentami frustrujące. 


8 kwietnia najbardziej dojmująca była cisza po przekroczeniu progu szkoły. Nie było w niej uczniów. Dopiero teraz tak dotkliwie poczułam ich brak - to oni sprawiają, że szkoła ożywa. Czasami miałam ochotę dać dyla, jak czytałam o nowych doniesieniach jaśnie panującego rządu. Za głowę się łapałam, bo nie wierzyłam w to, co się dzieje. Jakby ktoś mi zakrzywiał rzeczywistość niczym w gabinecie luster w wesołym miasteczku. 

Żeby pomagać innym trzeba najpierw zadbać o siebie, łapiesz oddech, żeby nabrać dystansu, ale przede wszystkim, by nie utracić sensu swojego działania. Takich rozterek było wiele w tym czasie.


Najlepiej dać dyla do Berlina albo pod pałac z braku laku. 
*szkoda, że ktoś obkleił znaczek z pkin jest piękny nie uważacie?


Ale najbardziej lubię takie nieoczywiste miejsca. Wybranie się w piękne wiosenne popołudnie na Powiśle i odkrycie Kufli i Kapsli, które nie oszukujmy się na mieście mają już renomę i jest to dla poniektórych top of the top, czyli po naszemu pewniak z pewniaków z górnej półki, jeśli lubujesz się w piwach rzemieślniczych rzecz jasna. A tu niby jest ok, budynek fajny, lokal utrzymany w klimacie, szyld jest, panie miłe, ale... złowrogie ALE się wkradło i pozostawiło jakiś taki niedopowiedziany niesmak... piwa niby w tym samym nurcie, ale żadne mi nie podeszło... jak nigdy.  

Z tego całego niedosmaku zgłodniałam. Kiedyś na Powiślu była knajpka, po schodkach się wchodziło... tyle pamiętam z ostatniej wyprawy. Była wtedy w remoncie i już do niej nie wróciłam, ale jakoś miałam ją w pamięci, a teraz okazało się, że zniknęła z mapy, nawet jak ją wykręcałam namiętnie we wszystkie możliwe kierunki, tak kobiety w akcie desperacji dopuszczają się takich czynów. Czasem nie widzimy czegoś, co mamy pod nosem, po drugiej stronie, szukając usilnie dalej, możemy przegapić to, co jest na wyciągnięcie ręki. Tak trafiliśmy do NIENAŻARTY i to było jak objawienie. 










Przystawka chleb z oliwą wciągnęłam jakby to było najlepsze danie z menu. Poniżej boski kotlet schabowy. Dwa zdjęcia wyżej lemoniada - zdali test ;-) 




Tu mi jakiś zachłanny kotlecik z parciem na szkło wdarł się w kadr beszczel jeden, miał szczęście, że był pyszny, więc mu wybaczam. 


KOCHAM KREWETKI - mogłabym je jeść tonami aż by mi obrzydły. Moje danie popisowe zawiera krewetki. Jedne z najpyszniejszych krewetek jadłam w Budwie zwiedzając Bałkany... o ironio losu. Kolejne pyszne w tempurze, za tą wersją nie przepadam, ale te są mega znajdziecie w centrum przy Widoku. Ale to, co jadłam i prezentuje się na zdjęciach najwyższa półka PYCHOTKI, może dlatego tyle zdjęć. Idealna kompozycja młodych ziemniaków, chrupkiego pieczywa i krewetek w pikantnym sosie.  Daje popalić, ale jakoś nie zważałam na to. Wciągnęłam nosem delektując się niczym Sally z Harrym. Nie wiem jakim cudem nie wiedziałam o istnieniu tego miejsca, a oni tam są od jakiś 5 lat. Skandal i jawne zaniedbanie z mojej strony. 



Tylko popatrzcie na nie, czyż nie są piękne, apetyczne... pisząc to mam chrapkę na krewetki :-D Malutki kameralny lokalik z antresolą idealny na spotkanie z przyjaciółmi, biznesowe czy randkę. Tylko żebyście nie mieli Rosjanki na pokładzie, która gawari tak, że wszyscy muszą pobierać darmową lekcję rosyjskiego w połączeniu z nowinkami politycznymi z kraju. 

Nienażarty
Solec 97 

krewetki w tempurze znajdziecie Widok w To To Pho 




Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger