Przegląd tygodnia z tą drugą Franciszką i jamnikiem w kolorze mango

  Od kiedy jest słyszę wokół, że ludzie nie mają zaufania do naszych budowniczych i ze strachu przed przytopieniem postanawiają sobie oszczędzić tego znikomo przyjemnego doświadczenia. Nie byłabym sobą jakbym nie sprawdziła, czy rzeczywiście przytopi mnie Wisła, kiedy będę przeprawiać się na drugi brzeg, o zgrozo pod ziemią :-)
II linia długo oczekiwana, z lekkim przekąsem zwłaszcza, że w Paryżu jest ponad 14 linii, a my ledwo co doczekaliśmy się drugiej linijeczki :-) Jeśli chodzi o estetykę to już rzecz indywidualna - jak dla mnie d nie urywa, jestem nawet lekko rozczarowana.... po lekturze artykułu Filipa Springera okraszonego zdjęciami - spodziewałam się doznać... no właśnie doznać szoku poznawczego, a tutaj takie "ale jak to?" zawisło w powietrzu i nie chciało mnie opuścić. Udałam się w podróż kilka razy myśląc, że może za pierwszym razem nie tą linią pojechałam....



Lody u Włocha na Hożej dekadencko prześmiewszy wystrój, lody bazyliowe, marchewkowe przyciągają, ale rozmiar gałki przy cenie zniechęca... wolę przejść pół miasta i na placu Zbawiciela za piątaka mieć namiastkę doznań z Wrocaławia.

Uchylam rąbek spódnicy... a raczej tajemnicy... ścieżki życiowych wyborów kierują mnie do miejsc, które promują idee zacne społecznie przydatne edukujące ludzi w obszarach im dotąd nie znanych albo wypartych z pamięci przez pewien szary ustrój, co to poniektórzy za nim tęsknią :-)
Lokal vega bistro prowadzony przez spółdzielnią socjalna Margines raczy gości wegetariańsko - wegańskimi ganiami.


Uwielbiam mango... zakochałam się w napoju z mango, którego spróbowała w pewnej indyjskiej knajpie i nie wyobrażam sobie życia bez niego... uwielbienie do owoców może człowieka sprowadzić na manowce. Udałam się w zacnym gronie do MANGO kolejnego wega baru w centrum na tyłach dawnego SMYKA. Wrażenia... lemoniada rozwodniona do granic możliwości, napój z mango nie miał mango... a pitą zaspokoiłam głód, ale mogłam spokojnie udać się jeszcze gdzieś, żeby się dopchać, co nie jest dobrą rekomendacją. A tak na marginesie to kolejna knajpa z typu dobrze się tutaj pokazać, prażyć w słoneczku odbijającym się od najnowszych Ray Banów. Lans bans uciekać gdzie pieprz rośnie.


Hitem ostatnich tygodni jest JAMNICZEK ukryty w gąszczu małych uliczek, niedaleko siedziby TVN zauroczył mnie na dobre. Możliwość zjedzenia wypasionego wegaburgera, lemoniada eksplodująca cytryną w ustach, ciasto mega zdrowe z możliwością wszamania jadalnego talerza dla wiecznie głodnych.... z wisienką na torcie FRANCISZKĄ :-)


Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger