Dom pod diabłami






Powiadają, że często nie dostrzegamy tego co mamy pod nosem. Dopiero inni nas uświadamiają, a my pukamy się w czoło z niedowierzania. Połowę swojego życia spędziłam w urokliwym zakątku. Nosa poza jego obszar nie wychylałam. Było mi dobrze w moim świecie. Gdzieś w połowie podstawówki zaczęłam wybierać się na wycieczki do stolicy, głównie do kina, ewentualnie sklepów muzycznych, na koncerty, w odwiedziny do znajomych czy rodziny. To były wyprawy na całe dnie. Jakiś powiew świeżości, nowości. Mimo tego z przyjemnością wracałam do swojej ciszy, lasów, parków... Wszystko zmieniło się wraz z pójściem do liceum. Od tamtego czasu, z małą przerwą, moje życie związało się na stałe ze stolicą. Uczyłam się, pracowałam, żyłam w aglomeracji. Powrót do domu okazał się bolesny, nie obeszło się bez siniaków, ale pozwolił mi spojrzeć na swoje rodzinne strony z innej perspektywy. Początki były trudne. Byłam zniesmaczona, zawiedziona komunikacją, dojazdami, brakiem atrakcji. Ogólnie mówiąc byłam na NIE. Tupałam nogami na prawo i lewo chcąc wyrazić swój bunt przeciwko zaistniałemu stanowi rzeczy.
Do momentu pojawienia się w moim życiu A.K. Chyba tylko osoby, które sprowadzają się do nowego miejsca są w stanie odkopać uroki, które dla nas spowszechniały. Wyciągnięta na stare śmieci zaczęłam patrzeć na otaczającą mnie przestrzeń jej oczami. Dostrzegam zmiany, piękno bijące z natury, spokój, moją historię.


HUGONÓWKA jest moim miejscem z dzieciństwa. Mieszkając po sąsiedzku bywałam tam prawie codziennie. Co niedzielę byłam na każdym seansie w KINIE BEATA, którego zgliszcza po pożarze wypaliły dziurę wielkości wielkiego kanionu w moim sercu. Czekałam niecierpliwie na wznowienie odbudowy Hugonówki. Stoi dumna, prężąc się w całej okazałości odkrywając przed nami swoje nowe oblicze. Obecnie mieści się zaciszna kawiarnia i druga siedziba domu kultury. Kawiarnia pachnie świeżością, warszawką... co jednych może przyciągnąć, innych odstraszyć w obawie zobaczenia tych wszystkich, co to ubrani w szary dresach w zerówkach od Ray Banach, wyciągniętych bluzach przechadzają się leniwym krokiem rzucając na prawo i lewo ą i ę. Wnętrze przyjemne, można się miękko zapaść na kanapie, odprężyć. Jak dla mnie artystyczna oprawa trąci myszką, ale ogólne wrażenie jest przyjemne. Żałuję tylko, że coraz mniej jest okazji do leżakowania w słońcu.

 

                           

Kawiarnia Hugonówka
Mostowa 6
Konstancin-Jeziorna

fot. Anna Koczanowska



reprodukcja Hugonówki

Brak komentarzy:

Copyright © 2014 bite me Martha , Blogger